Najstarszą znaną wzmianką o Urzeczu jest zapis z 1737 roku, dotyczący dochodów dóbr wilanowskich z rejonu dzisiejszego Powsina, odnaleziony w materiałach archiwalnych Biblioteki Czartoryskich w Krakowie.
Rok 1737 (BCZART, RKPS 11358)
Mikroregion istnieje już zatem przynajmniej od 300 lat, choć w rzeczywistości ukształtował się w swej wyrazistej formie prawdopodobnie około stu lat wcześniej wraz z pierwszą falą kolonizacji olęderskiej. W XVIII wieku ludzi żyjących w dobrach oborskich poniżej skarpy wiślanej nazywano „Urzyckimi”, zaś w XIX stuleciu odrębność podwarszawskiego Urzecza dostrzegała już większość polskich etnografów, w tym Kornel Kozłowski (1868), Oskar Kolberg (1887) czy Stefania Ulanowska (1884.). Ich opisy zawsze miały jednak charakter przyczynkowy, ograniczający się do odnotowania odmienności krajobrazu, gospodarki i żyjącej tam ludności. Począwszy od 1841 roku notowane są utwory taneczne „z Urzecza, pasa ziemi nad Wisłą”.
Rok 1841 (K. Kozłowski, O. Kolberg)
Widać też wyraźnie, że etnografowie coraz częściej zauważali pośród ogółu opisywanej przez siebie ludności Mazowsza odmienną grupę etnograficzną, określając ją mianem Urzycan. W 1884 roku wspomniana wyżej Stefania Ulanowska pisała o nich:
Tamtych zaś olbrzymów nadwiślańskich nazywają Urzycanami, to jest mieszkającymi u rzyki (rzeki), lub też Powiślakami, to jest mieszkającymi po Wiśle. Mówią więc Urzycanin i Urzycanka, lub Powiślak i Powiślanka. Nadto jeszcze, jak mężczyźni, tak kobiety odznaczają się wzrostem bardzo wysokim: szczególniej ci, którzy mieszkają nad Wisłą koło samego Czerska, to wszystko chłop w chłopa silne i ogromne jak dęby. I oni sami nie uważają siebie za Mazurów.
W XX wieku zainteresowania naukowe terenami nadwiślańskimi leżącymi w bezpośredniej styczności z Warszawą praktycznie zanikły, na co niemały wpływ miały przeobrażenia gospodarczo-społeczne i kulturowe, jakie dokonały się tu pod wpływem oddziaływania ciągle rozrastającej się aglomeracji miejskiej. W literaturze fachowej wzmianki o Urzeczu pojawiły się jedynie przy okazji opracowań sąsiedniej Kołbielszczyzny, w ogólnych publikacjach dotyczących polskich tańców ludowych, jak też w książkach omawiających lokalne nazwy i przezwiska ludności. W sąsiednim regionie kołbielskim znane są na przykład tańce z Urzyca, czy też określenie modry urzycak, odnoszące się do granatowej kolorystyki strojów mieszkańców znad Wisły. O nadwiślańskim Łurzycu wspominała też w 1993 roku Zofia Krasuska pisząca o parafii słomczyńsko-cieciszewskiej, Lechosław Herz w swoim przewodniku po Mazowszu opublikowanym w 2000 roku, a także Mariusz Rombel – autor opracowania aspektów kulturowych Planu Odnowy Miejscowości Sobienie Biskupie.
Ponownego odkrycia mikroregionu dokonał w 2012 roku antropolog Łukasz Maurycy Stanaszek, autor jego obszernej monografii „Na Łużycu. W zapomnianym regionie etnograficznym nad Wisłą”, która została nagrodzona w VII edycji konkursu „Mazowieckie Zdarzenia Muzealne – Wierzba” pierwszym miejscem w kategorii „najciekawsze wydawnictwo muzealne 2012 roku”.
Ciekawe informacje o Urzeczu można ponadto znaleźć w dysertacji Mariusza Rombla dotyczącej dziejów parafii Warszawice, a także w publikacji Pawła Komosy o historii podkonstancińskiego Cieciszewa. W 2014 roku ukazało się drugie wydanie – poprawione i poszerzone – monografii o nadwiślańskim Urzeczu, zaś w 2015 roku – zeszyt „Strój wilanowski z nadwiślańskiego Urzecza” w prestiżowej serii Atlas Polskich Strojów Ludowych.
Tożsamość Urzeczan
Na ukształtowanie się odrębnej tożsamości Urzecza przez dziesiątki lat wpływało szereg czynników. Przede wszystkim była to obecność Wisły, swoistego „okna na świat” dla ludzi żyjących nad jej brzegami, którzy nawzajem nazywali siebie Zawiślakami. Dzięki badaniom regionu udało się ustalić, że Urzecze związane było z trzema kulturowymi tradycjami – mazurską (mazowiecką), orylską (flisacką) i olęderską, charakterystyczną dla nadwiślańskich osadników z Fryzji, Kujaw i Pomorza. Względna izolacja geograficzna wiślanej doliny (starorzecza, wysoka skarpa warszawska), określony typ osadnictwa (olędrzy, oryle, Mazurzy), a także dogodna odległość targowa oraz szybka dostępność do niezwykle chłonnego rynku warszawskiego (maksymalnie 40 km z biegiem rzeki), przyczyniły się do wytworzenia unikatowej wspólnoty, manifestującej się w specyficznej nadrzecznej gospodarce (związanej z melioracją i osuszaniem terenu, wyspecjalizowanym rybołówstwem i szerokim wykorzystaniem wikliny), a także w strojach zwanych dotychczas wilanowskimi (por. Piskorz-Branekova, Stanaszek 2015). Jednocześnie zrodziło się poczucie odrębności wobec ludzi żyjących „tuż za miedzą”, czyli w prawobrzeżnym regionie kołbielskim („Polesoki”) oraz na lewobrzeżnych terenach położonych ponad wiślaną skarpą („Górniacy”).
Gassy. Przewóz promem trzech zaprzęgów konnych (zbiory NAC)
Poczucie odrębności kulturowej Urzeczan było – i częściowo jest do dziś – stosunkowo silne, przy czym zawsze manifestowało się ono wyraźną opozycyjnością w stosunku do Polesoków, a więc ludności zamieszkującej lesiste tereny położone bardziej w głębi lądu po wschodniej stronie Wisły, w tak zwanym regionie kołbielskim. Brak wzmożonych kontaktów obydwu tych grup miał w dużej mierze związek z ich odmiennym statusem materialnym. Bogaci Urzeczanie, zamieszkujący urodzajne ziemie nadwiślańskie i uczestniczący w dalekosiężnym handlu wiślanym, nierzadko pogardzali biedniejszymi Polesokami z piaszczystych „górnych pól”. Widać to wyraźnie w starym przysłowiu z okolic Podłęcza i Kępy Glinieckiej:
Lepiej na Łurzycu na wirzbie, niż na Polesiu w izbie
albo też w przyśpiewce z okolic Powsina:
Oj, gdyby na Polesiu
dysce nie padały
Oj, to by Polesoki
z głodu pozdychały.
Polesunki z okolic Głupianki (K. Saysse-Tobiczyk)
Podstawowym, geologicznym wyróżnikiem nadwiślańskiego mikroregionu była zatem znakomita gleba – mada wiślana – przynosząca mieszkańcom znaczne dochody. O ile bowiem na Urzeczu dominowały „ciężkie” ziemie pszenno-buraczane, to na sąsiednim Polesiu przeważały „lekkie” gleby żytnio-ziemniaczane.
Glinki-Julianów. Na Urzeczu wszystko samo rosło… (fot. Ł. M. Stanaszek)
Urodzajne gleby wpłynęły na odmienność urzeckiej kuchni. Miejscowe potrawy w dużej mierze oparte były na ziemniakach (kartoflach), burakach, kapuście, pszennej mące czy też owocach z rozlicznych sadów. Do najważniejszych łurzyckich potraw zaliczyć należy sytochę, pyzy-przecieraki zwane inaczej „klepokami” oraz zupy, tj. barszcz chrzanowo-buraczany, śliwianka (wiślanka) czy siuforek.
Mikołaj Rey gotuje z Grażyną Leśniak z zespołu URZECZEni barszcz chrzanowo-buraczany (TVN)
Odrębność regionalną Urzeczan widać także w ich strojach, zwanych umownie wilanowskimi. Na oryginalny ubiór tutejszych mieszkańców wpłynęły niewątpliwie dwa sile ośrodki kulturotwórcze, tj. królewski Wilanów oraz książęcy Czersk. Szerzej o tym ciekawym zagadnieniu piszemy w zakładce „Stroje ludowe” [https://urzecze.pl/tozsamosc-regionu/].
Różnice między Urzeczanami i mieszkańcami „górnych pól” miały również podłoże czysto praktyczne, związane z warunkami hydrologicznymi i specyfiką życia. Stałym elementem bytowania nad Wisłą były bowiem sezonowe wezbrania wody: wiosenne, zwane krakówkami lub marcówkami, czerwcowe – zwane janówkami, lipcowe – nazywane jakubówkami, czy też zimowe powodzie zatorowe, spowodowane zablokowaniem koryta rzeki śryżem lub lodem. Specyfikę bytowania nad Wisłą znakomicie oddaje powszechnie znana „łurzycka” przyśpiewka, w której słychać zarówno chęć podkreślenia bogactwa, jak też nutę zawodu wobec ciągłego zagrożenia ze strony nieobliczalnej rzeki:
Oj, żeby na Łurzycu woda nie topiła
Oj, to by Łurzycanka we złocie chodziła
Oj, a że na Łurzycu woda co rok topi
Oj, nasza Łurzycanka jak snopek konopi.
Związek Wałowy Niziny Moczydłowskiej na inspekcji wiślanych umocnień, lata 30. XX w. (zbiory M. Wilczyńskiej-Wołoszyn)
Warto w tym miejscu dodać, że nie wszyscy mieszkańcy Urzecza (szczególnie olędrzy, o których będzie mowa poniżej) byli zainteresowani obwałowaniem rzeki, jako że woleli dalej konserwować obsadzone wierzbami niskie groble, budować terpy [1] i trytwy [2], rowy melioracyjne, aniżeli pozbawiać się żyznego, wiślanego namułu nanoszonego cyklicznie podczas każdej większej powodzi. Budowa wałów skończyła niejako ich prosperitę, zrównując ich z rolnikami gospodarującymi na „górnych polach”, stosującymi wyłącznie gnojowicę i obornik.
Trytwa na Brzumin, w tle zamek Książąt Mazowieckich w Czersku (IS PAN)
Specyfika życia na terenach zalewowych, jak również wielokulturowość Urzecza sprawiły, że tutejszy krajobraz kulturowy wyróżniał się całym szeregiem odrębnych cech, niespotykanych lub bardzo rzadkich na sąsiednich „górnych polach”. Do najważniejszych elementów owego nadwiślańskiego krajobrazu bez wątpienia należały chruściane płoty, groble i wały ochronne, poldery, nasady wierzbowe i topolowe, wspomniane terpy i trytwy, bindugi [3], charakterystyczne budownictwo (np. wznoszenie wysokich dachów czy też domów kryjących pod jednym dachem część mieszkalną i gospodarczą), a także liczne wiatraki i młyny wodne.
Chruściane płoty – typowy element dawnego krajobrazu Urzecza (zbiory K. Kabali)
Olędrzy
Wpływ osadnictwa olęderskiego [4] na całokształt spuścizny kulturowej Urzecza jest nie do przecenienia. Niewątpliwie odegrało ono wiodącą rolę w uformowaniu się takiego, a nie innego charakteru miejscowej ludności i określonego typu gospodarki. Osadnictwo olęderskie (holenderskie, niemieckie i pomorskie) było ruchem kolonizacyjnym, sięgającym na ziemiach polskich pierwszej połowy XVI wieku. Rozwinęło się ono szczególnie wzdłuż Wisły i jej dopływów – na Pomorzu, Kujawach, Mazowszu, Lubelszczyźnie oraz w Wielkopolsce. Geneza tej kolonizacji związana jest dużej mierze z protestanckimi ruchami reformacyjnymi i emigracją prześladowanych Mennonitów (należących do jednego z nurtów anabaptyzmu) z Fryzji i Niderlandów, jak również z licznymi wojnami polsko-szwedzkimi pustoszącymi Pomorze i ziemię kujawską.
Zawady. Zabudowa typu olęderskiego (zbiory J. Szałygin)
Zalewowy obszar Urzecza był bardzo trudny do zagospodarowania, co powodowało, że chętnie osadzano na nim olędrów, obeznanych z tego typu przeciwnościami przyrody w swych macierzystych stronach. Nadrzeczne warunki środowiskowe wymagały opanowania specjalnych technik gospodarczych, a podejmowane dotychczas próby osadzenia tam pańszczyźnianych chłopów z „górnych pól” kończyły się niepowodzeniem. Olędrzy okazali się mistrzami w zagospodarowywaniu nadwiślańskich nieużytków. Melioracja i osuszanie podmokłych terenów, budowa grobli, jazów i rowów, nasadzanie wierzb czy też specyficzne nadrzeczne budownictwo weszły na trwałe do kanonu zachowań wielu mieszkańców Urzecza bez względu na ich pochodzenie. Z czasem więc, kiedy mówiło się o osadnictwie olęderskim nad Wisłą, bardziej chodziło o charakterystyczny typ gospodarki i stosunek prawny do właściciela ziemi (gospodarze czynszowi a nie pańszczyźniani), niż o rzeczywisty skład etniczny ludności. Olędrami mogli być zatem nie tylko osadnicy z Holandii czy Niemiec, ale też etniczni Polacy, Mazurzy czy Pomorzanie.
Kępa Okrzewska. Nagrobek z cmentarza olęderskiego osadników drugiej fali z lat 70. XVIII stulecia (fot. Ł. M. Stanaszek)
Olędrzy zasiedlali Urzecze przynajmniej od pierwszej połowy XVII stulecia, jakkolwiek największy rozkwit ich osadnictwa przypadał na koniec XVIII i pierwszą połowę XIX stulecia, a więc na okres rozbiorów Polski. Najwcześniej, bo już w 1628 roku, pojawili się oni na Saskiej Kępie, zwanej wówczas Olędrami. W kolejnych latach kolonizacja „pustek” i „zarośli” przesunęła się dalej doliną wiślaną w kierunku Kozienic. Najdawniejsze osadnictwo olęderskie drugiej fali na Urzeczu odnotowano natomiast na terenie nieistniejącej dziś Kępy Wołowej (leżącej niegdyś w pobliżu podwilanowskich Zawad), zasiedlonej przez „kolonistów Holendrów” w 1772 roku. Kolejny kontrakt pomiędzy właścicielem sąsiednich dóbr oborskich Hieronimem Wielopolskim a przedstawicielami przyszłych kolonistów – Korneliuszem Rindfleischem, Krystianem Krügerem i Jakubem Muhlke zawarto zaledwie rok później w pobliskiej Kępie Chabdzińskiej, zwanej też Kępą Oborską. W 1775 roku podskarbi koronny, książę Adam Poniński, osiedlił na kontrakcie sześciu olędrów w prawobrzeżnej części Kępy Falenickiej, w 1777 roku koloniści zagospodarowali Kępę Zawadowską, a w następnych latach dalsze wiślane „kępy” podwarszawskiego Urzecza.
Holendry Oborskie, Falenckie, Okrzeszyńskie, Zawadzkie…, 1825 r. (AGAD)
Osadnicy pierwszej fali (XVII w.), którymi w znacznej mierze byli zgermanizowani Słowianie z Pomorza i ziemi kujawskiej, wrośli w nadwiślańską ziemię ulegając pełnej polonizacji. Inaczej było z kolonistami okresu zaborów (z przełomu XVIII i XIX w.), którzy w większości utrzymali swą etniczną odrębność, a po 1945 roku zostali wysiedleni z terenów Urzecza do Niemiec.
Flisacy-oryle
Wisła w przeszłości była głównym traktem komunikacyjnym Polski, toteż zawsze pływało po niej wiele rodzajów jednostek rzecznych, noszących w zależności od czasu, wielkości i funkcji rozmaite nazwy, jak: baty, szkuty, berlinki czy galary. Spławem towarów (m.in. drewna, soli, zboża) zajmowali się flisacy, zwani powszechnie orylami. Posiadali oni odrębną i niepowtarzalną gwarę, stroje oraz wewnętrzną strukturą organizacyjną. Obok zwykłych marynarzy-flisów spotkać można było retmanów, szyprów czy sterników. Niewątpliwie ich wpływ na tożsamość Urzeczan był znaczący.
Żagle rozprzowe na Wiśle pod Brzuminem, 1906 r. (zbiory K. Daszewskiej-Sanóg)
W XIX stuleciu orylem albo szotem nazywano taniec, który obok oberka był niezwykle rozpowszechniony na Urzeczu i całej ziemi czerskiej. O sile wzajemnych kontaktów świadczą też między innymi liczne do niedawna na Urzeczu domostwa i stodoły z bali, które w dużej mierze przypłynęły z południowej Polski, jako flisackie tratwy. Niewykluczone, że popularne w tej okolicy na przełomie XIX i XX wieku zawody związane z ciesielstwem i powstającymi uzdrowiskami (Otwock, Konstancin-Jeziorna) miały swe korzenie w kontaktach Urzeczan z nadwiślańskimi orylami.
Oryle na Wiśle, 1929 r. (zbiory Ł. M. Stanaszka)
Z metryk parafialnych wiadomo, że przynajmniej część mieszkańców Urzecza wywodziła się właśnie od owych oryli. W tradycji miejscowej ludności, niektórych przedstawicieli tej grupy zawodowej miały charakteryzować specyficzne cechy osobowościowe, tj. gwałtowny charakter, kłótliwość czy też skłonność do pijaństwa i bijatyk. Liczne w tej części Nadwiśla przystanie flisackie (bindugi) wraz z towarzyszącymi im karczmami powodowały, iż nie brakowało okazji do tego typu praktyk. Wydaje się jednak, że na ogół pracowici i zapobiegliwi Urzeczanie znacznie częściej zajęci byli ciężką pracą w sadach i na polach, aniżeli nadmiernym biesiadowaniem. Znakomicie pokazuje to relacja Edwarda Chłopickiego z 1871 roku, podkreślającego ogromną różnicę w „karczmianym” zachowaniu ludności nadwiślańskiej w stosunku do mieszkańców terenów sąsiednich:
Nadwiślanie […] zasiadali gromadnie i poważnie za stół, rozmawiali z sobą półgłosem i pili umiarkowanie; przeciwnie mieszkańce wsi, usuniętych dalej od Wisły, […] nie łączyli się wcale w większe przyjacielskie kółka, mniej byli rozmowni, ale za to pili więcej, i po uraczeniu się gorzałką, głośniejsze zaprowadzali z sobą zwady.
Mazurzy (Mazowszanie)
Ludność mazowiecka (mazurska, jak dawniej powszechnie mówiono), żyjąca przynajmniej od średniowiecza w cieniu czerskiego zamku, stanowi niejako podglebie wszystkich mieszkańców Urzecza. To właśnie ona była wciąż infiltrowana przez napływających w południa i północy flisaków (oryli) i olędrów, co w rezultacie doprowadziło do wykształcenia się specyficznych cech regionalnych i ukształtowania takiego a nie innego krajobrazu kulturowego. Nie bez znaczenia jest wreszcie zapominany często fakt, że do 1526 roku Księstwo Mazowieckie było bytem odrębnym od reszty Polski, toteż tradycje, mowa czy obyczaje w tej części dzisiejszej Polski ukształtowały się nieco odmiennie.
Księstwo Mazowieckie (1138-1526) – źródło: Wikipedia
Starożytny Czersk był obok Płocka jednym z najważniejszych miast na Mazowszu, siedzibą mazowieckich Piastów, głównym ośrodkiem administracyjnym Księstwa Czerskiego (1247-1526) i rozległej Ziemi Czerskiej (dawne powiaty: Czerski, Warecki, Grójecki i Garwoliński) wchodzących w skład Księstwa Mazowieckiego. W kolejnych wiekach, po przeniesieniu stolicy z Czerska do Warszawy, rozprzestrzenianie się rozlicznych tradycji mogło następować w obrębie nadwiślańskiego pasa (tj. Urzecza) łączącego oba ośrodki miejskie oraz dawną ziemię czerską i warszawską, których wzajemne zależności kulturalne, polityczne, sądowe i gospodarcze były silne aż po wiek XIX. Warto również pamiętać o całej sieci osadnictwa średniowiecznego w interesującej nas części Nadwiśla z rozbudowaną szlachecką własnością ziemską (m.in. Powsin, Karczew, Cieciszew, Góra, Żelawin, Radwanków, Sobiekursk, Brzumin czy Sobienie), silnie związaną administracyjnie i kulturowo z czerskim grodem. Szlachta i kmiecie mogli być znakomitym nośnikiem dawnych, lokalnych tradycji, w tym także tych związanych ze strojem. Jednocześnie należy dodać, że prawobrzeżne starorzecza Wisły, kępy czy ostrowy z reguły przynależały do lewobrzeżnych dominiów kościelnych i świeckich, będąc silnie kulturowo związane z kolbergowskim Mazowszem Polnym.
Herb Księstwa Czerskiego (1247-1526)
***
Flisacko-olędersko-mazurska spuścizna Urzecza zanika praktycznie na naszych oczach. Bliskość Warszawy i modernizacja wsi powoduje, że świadomość regionalnej odrębności odchodzi w niepamięć wraz z najstarszymi Łurzycanami. Miasto stołeczne, które leżało u gospodarczych podstaw Urzecza i było pierwotnie jego największym „dobrodziejem”, stało się obecnie jego „grabarzem”, wchłaniając i niwelując kulturowo coraz to odleglejsze jego części. Urzecze jest znakomitym przykładem długiego procesu formowania się mikroregionu począwszy od powstania i rozkwitu, poprzez okres prawie całkowitego zaniku i zapomnienia, aż po swoisty „renesans” mający miejsce w czasach współczesnych.
Urzeczanie na wiankach w Warszawie, 2015 r. (fot. J. Chmielewski)
Przypisy:
[1] Terpy to sztucznie usypane pagórki pod siedliska, budowane na terenach zalewowych. Miały one na celu zabezpieczenie przed podtopieniem podczas mniejszych powodzi, jak również zmniejszenie poziomu wilgoci w domach. Zwyczaj ich sypania pojawił się na Urzeczu wraz z pierwszą falą kolonizacji olęderskiej, a sama nazwa wywodzi się z Fryzji (Terpen).
[2] Trytwy to wyniesione ponad lustro wody drogi na umocnionej grobli, budowane w miejscach trudno przejezdnych, zwykle w pobliżu jezior i na mokradłach. Tego typu drogi układano z kiszek faszyny (wikliny), topolowych dranic, dodatkowo moszczonych ziemią i kamieniami. Sama nazwa „trytwa” wywodzi się z języka niemieckiego (Trift) i niewątpliwie „przyszła” na Urzecze wraz z kolonistami olęderskimi.
[3] Binduga to miejsce nad rzeką, służące do przygotowania drewna do spławu. Była to zwykle przystań flisacka (nierzadko z karczmą i przewozem), do której dowożono drzewo z okolicznych lasów, wiązano je w tratwy, a następnie spławiano do Torunia i Gdańska. Nazwa bindugi pochodzi z języka niemieckiego (binden – wiązać).
[4] Nazwa interesujących nas osadników przyjmowała i nadal przyjmuje w publikacjach rozmaite formy: Olęder, olęder, Olender, olender, Holender, Hollender, Olander. Zgodnie z wykładnią Zespołu Ortograficzno- Onomastycznego Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN i przewodniczącego prof. Jerzego Podrackiego [opinia poniżej], powinno stosować się określenie „olęder”, jako zgodne z polską tradycją leksykograficzną oraz z faktem, iż wyróżnikiem osadnictwa olęderskiego były kwestie gospodarczo-prawne, a nie etniczne.